Banki nie finansują nowo powstałej działalności gospodarczej
Dominik: Witajcie w trzecim odcinku cyklu Pogromcy Mitów Finansowych, w którym prześwietlamy obecne w świadomości Polaków przekonania na temat funkcjonowania sektora bankowego w naszym kraju. Dziś postaramy się odpowiedzieć na pytanie: czy to prawda, że banki nie finansują nowo powstałej działalności gospodarczej?
Kredyty dla firm
Rafał: Z tym problemem na pewno zetknęli się ci z naszych Czytelników, którzy prowadzą lub prowadzili własne firmy. Od lat eksperci i politycy powtarzają, że coraz więcej osób powinno rezygnować z etatów i otwierać własny biznes. Stawianie na gospodarność obywateli to idea godna pochwały, ale jak zwykle: łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić. Dobry pomysł na biznes to dopiero pierwszy krok do sukcesu, a w stawianiu kolejnych może nam przeszkodzić brak funduszy.
Sylwia: Racja. Jeżeli nie zdołaliśmy odłożyć odpowiedniego kapitału na start, na naszej drodze nie pojawił się bogaty inwestor i nie powiodła się próba pozyskania dofinansowania z UE, wówczas pozostaje nam skierować kroki do banku i złożyć wniosek o kredyt na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Nierzadko na tym etapie marzenia o własnym biznesie się kończą. Nasi Czytelnicy sygnalizują, że uzyskanie tzw. kredytu na start jest szalenie trudne. Postawiliśmy to sprawdzić. Każde z nas na potrzebę tego odcinka przyjęło fikcyjną tożsamość i udało się do wybranego banku, aby zwrócić się z wnioskiem o finansowanie nowego biznesu. Martyna, zaczniemy od ciebie. Kim stałaś się na potrzeby naszego śledztwa?
Lokal z muffinkami
Martyna: Zostałam studentką III roku studiów, która jeszcze w trakcie nauki postanowiła otworzyć niewielki lokal z domowymi muffinami. Na zakup sprzętu, mebli i wynajem potrzebowałam 50 tys. zł. Oczywiście, firma jeszcze nie zaczęła działalności, więc nie mogłam pochwalić się dochodami z tytułu jej prowadzenia. Kredyt chciałam uzyskać na 5 lat i miało to być moje pierwsze zobowiązanie w banku.
Rafał: Jak poszło?
Martyna: Bez większych sukcesów. Najpierw udałam się do ING Banku Śląskiego, którego placówka znajduje w sąsiedztwie mojego domu. Bank oczywiście oferuje pakiet kredytów dla firm, ale są przeznaczone dla funkcjonujących już podmiotów na bieżącą działalność lub przyszłe inwestycje. Również z Credit Agricole odesłano mnie z kwitkiem. Na przedsiębiorców czeka tam oferta finansowania wydatków bieżących, ale bank nie udzieli kredytu na start. W BGŻ i BOŚ Banku również spotkał mnie zawód. Krótko mówiąc: w tych instytucjach, do których się udałam, kredytu na rozpoczęcie działalności uzyskać się nie da. Dominiku, a Tobie się poszczęściło?
E-sklep
Dominik: Postanowiłem sprawdzić, czy bank udzieli mi kredytu na otwarcie firmy z dość specjalistycznej gałęzi działalności. Miał to być e-sklep z gadżetami dla miłośników science-fiction i komiksów. Szukałem finansowania również na 5 lat, firma miała mieć dwóch pracowników, uproszczoną księgowość (założyłem roczne przychody netto na poziomie 350 tys. zł) i zajmować się sprzedażą tylko przez internet. Chciałem wnioskować o 150 tys. zł na zakup towaru, projekt witryny sklepu, serwer i wynajęcie magazynu self-storage. Pozytywną historią kredytową miały być dwie pożyczki w wysokości 5 tys. zł każda, obie spłacone w terminie.
Rafał: I cóż się okazało?
Dominik: Postanowiłem najpierw ruszyć do banku, który w powszechnej opinii uchodzi za instytucję głównie dla profesjonalistów, czyli Deutsche Banku. Niestety, nie udało mi się tam nic uzyskać – bank nie udziela kredytów na rozkręcenie działalności gospodarczej. Nie pomogło epatowanie pewnością siebie a’la młody John D. Rockefeller. Nic nie wskórałem również w Banku Millennium. Sylwia, Ty chyba miałaś więcej szczęścia?
Studio zumby
Sylwia: Być może Was zdziwię, ale tak. No, prawie, ale o tym za moment. Doszłam do wniosku, że najlepszym pomysłem będzie udanie się od razu do instytucji finansowej, która specjalizuje się w obsłudze małych i średnich przedsiębiorstw.
Rafał: Czyżbyś mówiła o Idea Banku?
Sylwia: Zgadza się. Podobnie jak Dominik i Martyna wcieliłam się w rolę osoby dopiero stawiającej pierwsza kroki we własnej działalności gospodarczej. Jako młoda bizneswoman chciałam uzyskać 120 tys. zł na okres 5 lat na otwarcie własnego studia zumby. W mojej legendzie przedstawiłam, że posiadam własny lokal – mieszkanie w kamienicy o pow. 60 m2. Środki chciałam przeznaczyć na jego remont i przerobienie na studio. Miało też stanowić zabezpieczeniem kredytu. Miesięczne przychody firmy ustaliłam na poziomie 12 tys. zł, a koszty jej prowadzenia oszacowałam na 4 tys. miesięcznie. Przed pracownikiem banku mogłam też pochwalić się niedługą, ale pozytywną historią kredytową – terminowo spłaconymi ratami za kino domowe. Okazało się, że Idea Bank oferuje kredyt dla dopiero powstających firm. Oferta o nazwie Kredyt na Start umożliwia uzyskanie finansowania w wysokości od 50 do 350 tys. zł na minimalny okres 10 lat. W ramach promocji bank obiecuje też spłacanie za klienta ZUS w pierwszym roku działalności. Oczywiście, w rzeczywistości wygląda to nieco inaczej – składki opłaca sam klient, a Idea Bank może przekazać dwanaście premii w wysokości 400 zł z opcją przeznaczenia ich na świadczenia na ubezpieczenie społeczne. Pozytywne rozpatrzenie wniosku jest też jednoznaczne ze zgodą na prowadzenie księgowości firmy przez Tax Care.
Martyna: Czyli Twoje podanie miałoby szanse na pozytywne rozpatrzenie?
Sylwia: Raczej nie. W moim przypadku wniosek zostałby zapewne odrzucony. Ale fakt, że działa w Polsce instytucja finansowa w ogóle udzielająca kredytów na rozpoczęcie działalności gospodarczej jest pozytywną informacją.
Rafał: Wbrew pozorom Idea Bank nie jest jedyny. Kredyt na Start oferuje też np. mBank. W tym przypadku można go uzyskać w formie linii kredytowej do rachunku bieżącego dla przedsiębiorstwa lub limitu na karcie kredytowej. Pewnym utrudnieniem może być warunek stażu firmy na rynku, który musi wynieść minimum pół roku. Gdybym więc udał się do mBank i przedstawił jako manager, który – po latach spędzonych w korporacjach – miesiąc temu otworzył własną działalność consultingową, kredytu z wiadomego powodu już bym nie otrzymał. Gdyby jednak moja firma działała na rynku od 6 miesięcy i byłbym nowym klientem mBanku to, po spełnieniu wymogów, mógłbym uzyskać 10 tys. zł finansowania. Kwota kredytu mogłaby wzrosnąć do 20 tys. zł, gdybym posiadał konto dla biznesu przynajmniej 3 miesiące. Otwarcie rachunku bieżącego dla firmy jest warunkiem sine qua non uzyskania finansowania na start w tej instytucji.
Historia naszego Czytelnika
Dominik: Niestety, kilka jaskółek wiosny nie czyni. Zresztą sam fakt, iż znajdziemy bank, który oferuje finansowanie na rozpoczęcie działalności gospodarczej nie oznacza, że kredyt faktycznie otrzymamy. Jeden z naszych Czytelników, pan Konrad, podzielił się ze mną swoimi perypetiami związanymi z próbami uzyskania kredytu na start. Pozwólcie, że przytoczę co ciekawsze fragmenty jego listu.
Martyna: Czekamy z niecierpliwością.
Dominik: Nasz Czytelnik po ponad dekadzie pracy w korporacji finansowej postanowił pójść „na swoje”. W tym celu rozważył dwa źródła finansowania: wsparcie z Powiatowego Urzędu Pracy lub właśnie kredyt w banku. W pierwszym przypadku wniosek został przyjęty, ale wyczerpała się pula środków. Panu Konradowi pozostało odwiedzić bank. Rozpoczął więc poszukiwania, chociaż znajomi z branży powtarzali mu, że kredytu na rynku nie ma. „Po przeszukaniu ofert na celowniku pozostały 3 banki z rozpatrywanymi możliwościami finansowania w postaci kredytów na start / limitów odnawialnych lub opcjonalnie leasingu” – pisze w swoim. Najpierw udał się do PKO BP. „Jedyne co zaoferowali na start to możliwość otrzymania limitu… 300 zł. O leasingu można zapomnieć – nie jesteś w stanie otrzymać żadnej pożyczki bez uprzedniej historii prowadzenia działalności. O kredycie na start nie słyszeli”. Później padło na mBank, którego ofertę przybliżył nam Rafał. Jak wypadła w przypadku naszego Czytelnika? „Kredyt na start wygląda zachęcająco, a ponadto informują, że robią zdolność w oparciu o BIK, więc pomyślałem super – spłacalność hipoteki od zawsze była i jeśli jest cokolwiek w BIK to tylko informacje >>na plus<>last but not least<< w tym przypadku kompletnie się nie sprawdziła. Obrotomierz, który oferują liczył mi zdolność podobnie jak w mBank, w zasadzie nie zaproponowano mi żadnej innej alternatywy, może poza tym, że zniechęcili mnie do swojego rachunku który dopiero co założony już zamknąłem”.
Sylwia: Nie da się ukryć, że brzmi to mało optymistyczne.
Dominik: Zgadza się. Pan Konrad swoje nieudane poszukiwania ocenia tak: „Fakt i ocena są u mnie jednak takie, że jeśli dziś rezygnujesz z pracy stałej, nie prowadziłeś/łaś wcześniej działalności, nie masz >>osadu<< na rachunku to nie jesteś w stanie sfinansować swojej działalności w oparciu o aktualne oferty banków. Nie ma znaczenia, co i jak komunikują – kompletnie bez znaczenia staje się fakt, że jeszcze 1-2 miesiące wcześniej byłbyś dla nich klientem co najmniej premium z bardzo dobrą historią kredytową”.
Rafał: Jak wykazało nasze małe śledztwo, wsparte obserwacjami jednego z Czytelników, mit jest – niestety – prawdziwy. Uzyskanie finansowania na rozpoczęcie działalności gospodarczej w polskich bankach jest bardzo trudnym przedsięwzięciem. Tego rodzaju zobowiązań udziela tylko kilka banków; pozostałe skupiają się na obsłudze kredytowej bieżącej działalności lub inwestycji już działających firm. Przytoczona wypowiedź jednego z naszych Czytelników udowadnia też, że pozytywne rozpatrzenie takiego wniosku kredytowego również obarczone będzie wieloma przeszkodami, niekiedy wręcz nie do pokonania. Zakładającym działalność gospodarczą, którym nie udało się otrzymać kredytu na start, pozostają do wyboru inne formy finansowania.